letras.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

letra de konie - zero (pl)

Loading...

[intro]
wokół moich powiek słone wody, nieruchomy strach
fale w mojej głowie na wybrzeża wypluwają statki
konie… konie… kopytami ryją piach
morze chce pochłonąć je jak skronie przybój wyobraźni

[zwrotka 1]
krew… ziemia i powietrze
złamię nos, ale się za bardzo nie przejmę
wiem… aż za dobrze jak chodzić po drzewie
w koronie jak król, co się połasił na czereśnie
kłamię i kradnę – wiem, to nie ładnie
ale jest fun – wiesz? – ćwiczę odwagę
kopiemy w gałę, czy gramy w siatkę
fiszki i kapsle, karty i plansze
erpegi, might and magic, na schodach w klatce palę
wolę się z ogniem bawić w pożary, duch z zapałek
przyjmie jak bóg ofiarę – już słychać bunt zabawеk
to taki kult na niby, ale ich koniec naprawdę
pójdą w masowe mogiły za jеdnym stałym garażem
budujesz bazę na drzewie czy kopiesz dół pod basen
na co mam wejść to wejdę, bo kto ma spaść, ten spadnie
to żaden wybór, a przecież nie jeden z został piratem
prawnikiem albo maklerem
ja do dziś wolę latanie
[skit]

[bridge]
mój mały chłopcze, kiedy w dłoniach twarz
próbujesz chować, gdy przełykasz płacz
pamiętaj, że ci dusza błyszczeć ma
nawet gdy w koło kwitnie czarny sad
my jak szalone ptaki w wielki świat
sami się wyrywamy z ciepłych gniazd
bo w życiu bywa tak, że patrzysz w dal
a ci spoczywa pod nogami skarb

[zwrotka 2]
walki na pięści, punche o matce
na mirabelki, walki o racje
i kto ma tatę lepszego i lepszy gadżet (no fajnie)
procesor, grafika, pamięć
dawno mnie mama na obiad wołała
zjem na kolację
a może by tak? – cicho, nie przy rodzicach
licho czuwa, nie sypia
bidon mam pełen picia
tyle szyb do wybicia
to cieszy, choć moja wina
jak świeczki na urodzinach nie ciąży jeszcze lawina[?]
latamy sami po mieście, wyżerka na degustacjach
supermarkety, salony, duże festyny na stacjach
nasze rowery rakiety – patyki miecze – napadam
na obce bazy się mierzyć jak potem z ciuchami pralka
czasem od śmierci milimetr – pełna bagatelizacja
(dzisiaj porobię się grochem
wóda i balet do rana)
czasami z nudów powoli sączymy się w jeden kanał
wolni jak fale w eterze, kiedy skaczemy po stacjach
dzisiaj konsola czy pecet? – siedzę do białego rana
po szkole rtl7, nie ma co robić, bo pada
(nie masz co robić? – to wpadaj!
ja wczoraj też na kolanach
dziś na spokojnie… no nie wiem
– może na piwo i blanta)
giełda i wypożyczalnia, gierki, fantasy i manga
pod drzwiami największy chachar
z osiedla obok wirażka
co pół godziny mnie sprawdza
bo może da się już zabrać
coś tam, że smoki i lanca
– czeka aż doczytam, klasa!
(pod drzwiami tłoczy sie banda
pół roku toczy mnie chandra
przeszywa sm-tek jak w nachlass
w końcu go zaćpam i zachlam
byle do jutra się łajba
buja po klubach i knajpach
potem jest cisza jak makiem zasiał
i kapitulacja…)
[outro]

letras aleatórias

MAIS ACESSADOS

Loading...