letras.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

letra de kandydaci na szaleńców - ten typ mes

Loading...

[verse 1: mes]
niczego tak nie kocham, jak poużalać się nad sobą
aż zakłuje mnie w dołku (cooo?!), zakłuje srogo
tysiące poetów z metropolii i znikąd
siedziało w tej samej pozycji, z identyczną mimiką
w jeszcze mniejszych mieszkaniach, z cieplejszą wódką
z przytępionym dzisiaj, czekając na ostrzejsze jutro
więc nie czuję się wyjątkowy (co?), piję ich zdrowie (sto lat!)
mijając ozdobione wlepkami znaki drogowe
najważniejsze w szermierce jest ukłucie
dziś w nocy pojedynek między mną, zamkiem i kluczem
w końcu trafię, wejdę z hukiem, krzyknę: honey, i’m home!
roztocza w moim materacu na to: pierdol się, ziom
nie usłyszę ich jednak, tylko wskazówki zegara
woda w rurze od kibla też odburknie mi: nara!
kandydaci na szaleńców w swoich ciasnych klitach
nie chcą orderów i wieńców, pytają: gdzie jest popita?
gdzie jest popita, hmm?
gdzie jest popita?

[hook]
kandydaci na szaleńców
krew, pot i łzy, skandal, absurd i nonsens
kandydaci na szaleńców
muzycy poważni, sportowcy – pośród nich błądzę
kandydaci na szaleńców
to ja i ty, bez kapci z podhala, twarzy zdobionych wąsem
kandydaci na szaleńców
wieczorem zmęczeni jutrem, dokarmiani śledziem z zakąsek

[verse 2: theodor]
nie chcę uwierzyć w to, że pieniądz rządzi światem
i w to, że kielon życzy ci gorzej niż opłatek
poddam w wątpliwość uczciwość panów w kitlach
jak i twoje oburzenie na pieprzone heil hitler
będę głodny, biedny, gruby i pijany, a w szrankach
o rękę damy pokonam armani garniak
prawdziwa wartość nie liczy się w ich przymiotach i markach
ich pensjach, gdzie połowa spierdala na cześć bismarcka
ja redefiniuję szczęście, bez ciężkiego bagażu
rzeczy, co wiąże z miejscem
bez roszczeń stawianych światu tym gorzkim tonem
bo wymagania stawiam przed l-strem, nie na balkonie
kandyduję na szaleńca!
szczególnie że piję odwrotnie

[hook]

[verse 3: mes]
usiadłbym na ławce, lecz jeszcze ktoś się przysiądzie
a dziś do kontaktu z ludźmi nie dążę
dyskusja z głupcem
wolę obserwować jak wysycha pasta w niezakręconej tubce
znów chcę (czyżby?) umknąć śmierci, a przynajmniej kalectwu
jak gdy wyszedłem ze szpitala myśląc “boże, jak jest tu dobrze być!”
tanatos już miał mój adres
to jakby wlali ci w żyłę dopaminę wiadrem
nie wiesz, czym jest chandra i przez jakie h
a teraz pusty kwadrat mnie ponagla by chlać
w niczym tak dobrze się nie odnajduję jak w kryzysie
gdy atmosfera hardcore’u jest gęsta jak kisiel
staję do walki, dziś siedzę jako widz
zaglądam do wnętrza i nie widzę nic
staję do walki, dziś siedzę jako widz
zaglądam do wnętrza i nie widzę nic

[cuty]
i got the wild style, always been a foul child

letras aleatórias

MAIS ACESSADOS

Loading...