letras.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

letra de kopodup - oxon

Loading...

[intro]
gdy zapada zmrok, zakładam swoje bojowe kalesony i wyruszam w miasto

[zwrotka 1]
nigdy nie lubiłem dobrze zjeść, patrz na rezultat
kto nie je – nie rośnie, ła! łatwa regułka
i co, że urosłem na jeden osiem sześć
mam apetyt na.. o, w sumie jeden mogę zjeść
więc, wbijam w tę grę z werwą (i co?) w mig biorę przydział
mój biceps jest legendą, nikt nigdy go nie widział
zbyt wiele mielę gębą, ciągle pytam gdzie jest sedno
wszystko jedno, chce jej sięgnąć, przy tym inne cele bledną
może dlatego zawsze byłem takie chuchro
na jeden strzał dla każdego kto by chciał mnie zdmuchnąć
mimo to, jarałem się jak stare próchno
byle iskrą myślą swym nie pozwalałem uschnąć
i mimo to, to i tak pojadę tłusto
jeśli mam zginąć to na milion procent z gadką słuszną
oddany sk!llom ziom, z chwilą tą, siłą ustną
buduję silos, sram na bilon, robię miło gustom

[refren] x2
jestem samozwańcem, mów mi kick-ss – kopodup
mam zajawkę i technikę co zmiotą z nóg
słabo tańczę lecz tańce mam głęboko znów
spoko luz, sam się szkolę w walce bez kłopotów

[zwrotka 2]
pół dzieciństwa wiązałem głupią chustkę na czole
byłem taki groźny ninja, że o chuj, ja pierdolę
a na lekcjach robiłem z siebie durnia na polew
by się wkurwiać słysząc “kiedy będzie twój tata w szkole?”
w pelerynie z koca na niewielką kanapę
skakałem i rozjebałem łeb o parapet
od kozaka kozaczyłem, że nieprędko mnie złapie
w rezultacie dostałem nie lekko po j-pie
powracam, tego się nie pozbędę nawyku
co lata (zium zium) miecze świetlne z patyków
jestem supermanem wiem, że zasłużę szczerze na tytuł
sięgnę szczytów, niszczę plany nikczemnie schedę łachmytów
nikt mi nie powie, że się wlokę od startu
mam nie po kolei w głowie, wciąż ochotę do żartu
rozgonię tę hordę, zakopię ją w parku
choć bym wziął na mordę przekopę od karków

[refren] x2
jestem samozwańcem, mów mi kick-ss – kopodup
mam zajawkę i technikę co zmiotą z nóg
słabo tańczę lecz tańce mam głęboko znów
spoko luz, sam się szkolę w walce bez kłopotów

[zwrotka 3]
jestem typem co na konwenanse dawno dupę wypiął
jestem bohater warzywo, patrzcie, mów mi super szczypior
jak masz zamiast łba kapustę, cie porwie wkrótce licho
twe morale zmieniam w proch, dmuchnę – patrz jak mi się sypią
w zamian za chudego bica mam za grube flow
patrząc na nich typy z plecakami są, ready to go, spakowani
animusz mogę im wziąć tak że w końcu zostaną sami
co drugi głąb mentalne dno, bo coś posrało w bani
typy tak ciemne jak nie przymierzając hindus
też bym wyglądał jak leszcz, gdybym z którymś stanął w ringu
ale gdy wpadają z gadką są jak kurwa pingu pingu
wygrywam życie jak di caprio w śmigus – dyngus
czas złapać dystans, nie ważna aparycja
nawet jak szkaradna j-pa, mała łapa, słaba dykcja
pierwszego nie ruszę, drugie muszę, trzecie poszło
jestem kopodupem, wkrótce wystrzelę cie w kosmos!

[refren]

wzbudzał powszechne zainteresowanie jednak nie zawsze było trafne

tekst: rap g*nius polska

letras aleatórias

MAIS ACESSADOS

Loading...