letras.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

letra de zdany na siebie - lidkas

Loading...

[verse 1]
pokój pełen cienia, jakbym patrzył w punkt nicości
zdania na mój temat zapsute do szpiku kości
rozmawiaj z kim chcesz nie będę odczuwał zazdrości
lepiej oddalę się prędko byś nie wyczół we mnie złości
to moje miejsce cepie tak jak w dorszu garstka ości
bo gdyby nie ja, nie pokazałbyś jak robić znajomości
bo jestem nastolatkiem, nie odczuwam już radości
tak mnie widzi cały świat przez to jak przedstawia mnie rocznik
czekam każdy dzień aż wieczór rozkaże mi “spocznij”
bo w każdy dzień kim zostać chcę mam wielkie wątpliwości
wciąż nie wiem czy to rap jest tym czym chce zakończyć pościg
dalej walczę o szacunek, krzyczę o choć gram litości

[bridge]
pytasz czy jestem mc? no szczeniaku jak myślisz
na myśl o feacie ze mną jak w klubie nocnym się ślinisz
i wiem to napewno jesteście nieco za mili
poszło troszeczkę za łatwo, napewno ktoś tu w sekrecie kmini

[verse 2]
za plecami moimi
chcesz mnie dźgnąć? to śmiało
jeśli tak się odważysz przetnę ci większość tułowia kataną
pokazywałem co umiem, nie pogardzę zapłatą
łączę pasję z biznesem, nie bawię się w pito pato
znowu ślęczę z kartką, mój duch towarzyszy mi
podaje mi dobry napój, to już drugi kac per week
katuję samego siebie, teraz korga zdepcze meek
i pracuję wciąż samotnie, nie dorówna mi tu nikt
nie wiem czemu dziwi cię że z słuchawkami siedzę ma uboczu
nie wyglądam jak raper bo nie noszę złota na kroczu
nie widzisz we mnie talentu bo nie leję w tracku moczu
ani wody ani alko, trzymam to w brudnym kaloszu
mój rap to nie wypociny, mój rap to o czym marzysz
jak tlen uzależniam, kiedy braknie mnie to ranisz
piszesz o mnie bzdety bo mam czego nie potrafisz
szykujesz kastety jednak tym mnie nie przestraszysz
tą ścieżkę wybierasz choć nie jest ci dana
nie będziesz zarabiać jak malik montana
hip hop to nie jest pieniędzy fontanna
choć inne masz zdanie uwierz mi to prawda
zaufaj mi że to rada zaradna
bo na końcu czeka cię mała zapłata
czy podzielisz tamten los millera maca
czy mnie też postrzelą jak niegdyś tupaca?

[verse 3]
zwiesz się mistrzem gry, ja widzę mistrza tyrania
nazywasz mnie tyranem bo wypełnia mnie tyrania
bo kampię się w kryjówce, jadem kąsam jak pirania
a twa raperów sekcja zwłok jak prywatna jadalnia
słyszę twój głos, jednak wiele nie znaczy
nie ma w tym grama prawdy jak w sercu tułaczy
czy serio mej prywatności amputacja zaboli?
czy jestem w końcu godny by podnieść rapu mjolnir?
otwieram się na kolejną bliznę
czy wejdę na szczyt czy w dole zawisnę
trafię w rok bottom to pułapy niskie
czy wyjdę cało i zamieszkam w brisbane
mówisz że daję od siebie mało
rozetnę cię w pół niczym velociraptor
nie zaczynaj zdania to odpowiedź pełna
krztałtuję ten świat jak bill cyferka
ten świat daje mi szansę, nie zmarnuję jej jak bęcwał
rap to koła zębate, pasuje jak dyferencjał
czerwienię się gdy mówią mi że ponoć mam potencjał
lecz rozwieję wątpliwości że to płynie prosto z serca
progress jest widoczny, wbijam w beat jak thor w wakandzie
nie uznaję hamulców, wolę jeździć jak po bandzie
widzę jak każdy łak na moim koncercie zblednie
jednak to dopiero przyszłość, dziś jestem zdany na siebie

letras aleatórias

MAIS ACESSADOS

Loading...