letras.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

letra de lab - dj decks

Loading...

[zwrotka 1: śliwa]
najpierw przynoszą hajs, później znicz – life’s a b-tch
zawiodłem fanów raz, może dwa, no maks trzy
nieliczni są jak ty, już pora otrzeć łzy
nie zawsze z mojej winy, ale ciągnie się ten syf
najpierw przynoszą hajs, później znicz - life’s a b-tch
zawiodłem fanów raz, może dwa, no maks trzy
nieliczni są jak ty, już pora otrzeć łzy
nie zawsze z mojej winy, ale ciągnie się ten syf
nie mam parcia, by wyjaśniać czyjejś sprawy, nie mój diss
sam mam kilka zaległych i obawy jeszcze dziś
jeśli tu wtykasz nos, znaczy, że masz lekki krzyż
czy to zazdrość? wciąż się ciągnie za mną taki syf
braciszku, jaki wstyd? – look at this, f-ckin b-tch
żeby trzymać kciuki za upadek, kurwą trzeba być
faktem jest, nieraz zawiodłem, nie mów mi jak żyć
więcej zdążyłem naprawić, niż spierdolić, o co zgrzyt?
był taki czas, że się pruły ogry do mnie
kurwa ciężki temat, jak na podryw iść z pantoflem
to brudna gra, bądź tu mądry, zmień na dobre
urosłem tak, że cały świat łapię za mordę
life’s a b-tch – stara prawda, chuj w to, jak się wozisz
i czy czujesz moje wersy bardziej, czy young leosi?
jestem, jak erosi, respirator pod ten hip-hop
i dumny zejdę ze sceny, nawet gdyby mi nie pykło
[zwrotka 2: arab]
wciąż się tli zajawka, od kiedy wleciał pierwszy beat
wciąż się śni mi rapgra, od kiedy wleciał pierwszy beat
dziwny czas – like za syf, like za kicz
najpierw przynoszą hajs, potem znicz – life’s a b-tch
wciąż się tli zajawka, od kiedy wleciał pierwszy beat
wciąż się śni rapgra, od kiedy wleciał pierwszy beat
dziwny czas – like za syf, like za kicz
najpierw przynoszą hajs, potem znicz – life’s a b-tch
zawiodłem fanów, raz, dwa, maks trzy
inny, niż każdy, taki sam, jak ty
nie zawsze z mojej winy, ale ciągnie się ten syf
ja to błędy, wersy, dźwięki kozackich pętli
wieczny mętlik i byłe dziewczyny
filterki, bletki wypalone pod rymy
ja, to koncerty, afterki i moi k-mple
momenty – bez zajawki życie jest sm-tne
nieraz zawiodłem, nieraz upadłem
byłem na dnie, bez wiary, że w ogóle ogarnę
bagaże doświadczeń stały się cięższe
ale wszedłem z powrotem, spłaciłem długi i jestem
największa zapłata, jaka zdarzyła się mi to
gdy wbijam z ekipą i się cieszysz na mój widok
i nawet, jeśli znikę, jak pojawiłem się znikąd
już zawsze będę tą muzyką
[zwrotka 3: avi]
krople deszczu, grają swą melodię
czemu czuję sm-tek i nic z tym nie robię?
całe swoje życie mam pod wiatr
pierdolę te nagrody, jak jean-paul sartre
stoje bezbronny, tak jak te drzewa
przyjmuję ciosy, których się niespodziewam
i nim mnie zetniesz, jeszcze wydam owoc
w świecie, gdzie zbyt ciężko jest ludziom nieść pomoc
i nie glock, ani walter, bo takie pizdy, to z otwartej
chciałbym poleżeć i poczytać jej hłaskę
a ona prosi, żebym bił ją paskiem
od świeczek na torcie, po znicze na grobie
liczy się, to ile dam, a nie ile zarobię
muszę być w tym tłumie, więc zakładam maskę
chcę ich zrozumieć, więc przechylam flaszkę

[outro/skrecze: nas]
life’s a b-tch and then you die
life’s a b-tch and then you die
life’s a b-tch and then you die
that’s why we get high
cause you never know when you’re gonna go
life’s a b-tch and then you die
life’s a b-tch and then you die
life’s a b-tch and then you die
that’s why we get high
cause you never know when you’re gonna go

letras aleatórias

MAIS ACESSADOS

Loading...