letras.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

letra de dalí - następna stacja (wersja wrocławska) - dalí (pl)

Loading...

makis miał urodziny, to podbiłem na klecinę
po dwa giety indiki, jadę na pętle krzyki, tam –
łapię się danem, wypisane na twarzy ma, że
witał z montażem ranek. biorę kurs na bielany
po prezent, coś do szamy, kapitany morgany za dwa
„ty czekaj, dzwoni makis” „wbijajcie na emerka”
lecz nie widzi nam się jazda obwodnicą i narasta
myśl w nas, by wybrać trasę centrum miasta
taka sytuacja, stajemy na światłach
uśmiech pani z przystanku telewizji i radia
a przy parku południowym kraksa
młody taksiarz w airmaxach
musiał głośno przeklinać swój falstart
(następna stacja)
powstańców rondo
trzepie srogo, gdy jedziemy poniemiecką kostką
oby tylko się nie zbiło makisowe bongo…
po lewej ex-poltegor, ziom

rap w breslau to nie poezja
o stacjach metra
bo wolę gibony na pół metra
mam styl z osiedla, gdziе po wojnie
osiadła lwowska inteligencja

rap w brеslau to nie poezja
o stacjach metra
bo wolę gibony na pół metra
słodowa setka, bielarska… kreska
i widzisz uniwerek z kilometra

arkady capitol, pod nasypem
gra blondynka na skrzypcach
o stary, kiedyś na przystanku świdnicka
brałem do niej namiary
ale byłem już tak najebany
że się domyślasz
(następna stacja)
park staromiejski
daniel twierdzi, zna go z lat przedmagisterskich
idzie typ, wygląda, jakby sobie szedł z kleczki
ty! pamiętasz na rynku empik?
główne do dominikańskiej
to tutaj się zaczynało, a kończyło nieraz chlańskiem
hotel ovo, przez niego ujrzałem miasto na nowo
pod siedzibą poczty się goniło to i owo
dostaję energii zastrzyk, pod nami most grunwaldzki
niegdyś cesarski
a po lewej ten pastisz, czy udany to nie wiem
bo nie jestem maksem bergiem
lecz lubię manhattan wrocławski
mak grunwald – i klakson
tak szczerze, od drive-thru
wolę teraz sadzawkę tantalską
rejestracja deteer, pod czternastką
podziwiamy rajd w dresie śliskim i szybkim audi
i tak chillowo mija droga
zwykła podróż autostradą psiego pola
i wspomnienie zioma, którego już z nami nie ma, a szkoda
następna stacja – korona

rap w breslau to nie poezja
o stacjach metra
bo wolę gibony na poł metra
mam styl z osiedla, którego arteria
tworzy kształt orła, a nie serca

rap w breslau to nie poezja
o stacjach metra
bo wolę gibony na poł metra
turysta z reichu nie pozwiedza
oławskiego przedmieścia
gdzie kręcili wwo „sen”

ziomy dawno pewnie chłodzą butelki
ponoć odbył się harvest jakiejś dorodnej czeszki
na imprezę wbije emce paru z długołęki
może coś nagramy albo wlecą jakieś bitewki
dzwoni łapa, chociaż nie ma czasu na rozmowę. (“nara!”)
wiszą nowe bilbordy. szkoda, że rządowe
przed maturą pracowałem tutaj na zakrzowie
wypłaty z ćwierć może przepił byku mi, jak ruszyliśmy nad morze

wrocław miasto spotkań
ale do niektórych używają chyba młotka
uciekałem stąd i szukałem złotego środka
ale prawda wychodziła na wierzch słodko-gorzka
i nie wiem co z tym zrobię
że może mapę breslau mam już odbitą w sobie
przeprawa, widawa, wokół tereny zalewowe
na stacji wjeżdża subway, podkład pod rum, limonki i colę
uważam na patrole. jadę przepisowo, a w tle magazyn dhl i dpd
że też w taki dzień ludzie muszą pchać system w błędnym kole
to przecież chore, przynajmniej trochę
ostatnia prosta
rozsadza mnie nostalgia, czy coś jakby troska
ale mija mi, gdy mijamy tabliczkę koniec wrocław
ostatnia stacja – mirków jagiellońska
rap w breslau to nie piosenka
o stacjach metra
bo wolę gibony na poł metra
mam styl z osiedla, na którym zamieszkał
ocalony z rzezi poeta

rap w breslau to nie poezja
o stacjach metra
bo wolę gibony na poł metra
parkuje pięćsetka na emerka
ej, dan. to jutro misja dziewięćsetka

letras aleatórias

MAIS ACESSADOS

Loading...