letras.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

letra de lb - the beat squad

Loading...

[zwrotka 1: rafi]
otwieram oczy, budzę się w swoim domu
wypalam jointa w pokoju po kryjomu
wrzucam na siebie ciuchy, zjadam coś na śniadanie
tak się zaczyna mój dzień drodzy panowie i panie
wychodzę z chaty, ktoś krzyczy na swojego syna
ja wiem dobrze, że popierdolona jest ta rodzina
na dworze cała wiara już czeka na mnie
słońce jest na niebie, więc gorąco, upalnie
wchodzę do sklepu, proszę piwo i fajki
to jest właśnie moje życie, nie słowa jakiejś bajki
joint w jednej ręce, piwo w drugiej ręce
rytmy hip-hopu, dziewczyna i nie trzeba nic więcej
tak mi mija dzień na siedzeniu, jaraniu i piciu
gadaniu, muzyki słuchaniu
przychodzę do chaty, na obiad zajebisty stek
a to jest właśnie laid back

[zwrotka 2: rafi]
po obfitym obiedzie laid backu dalszy ciąg
wychodzę w ludzi krąg nie wypuszczając skręta z rąk
dokoła prawie same znajome twarze
a ja siedzę pod klatką albo po ulicy łażę
tam stoi jakaś dziewka, tu dzieci grają w dwa ognie
jakiś kundel zaszczekał, znajoma babcia w oknie
znowu popycha pierdoły, eh ta dzisiejsza młodzież
ciągle piją, ciągle palą i jeszcze ta ich odzież
[?] co ona tam bredzi
ja idę pod klatkę bo tam już ekipa siedzi
nie szukam odpowiedzi wystarczy, że puszczę dym
patrzę idzie grażol do nas no i witam się z nim
tymi słowami, masz coś, tylko nie mów mi że nie masz
właśnie był tu jeden człowiek ale nic nie miał na sprzedaż
ale grażol daje green, zawsze wierzyłem w niego
laid back na całego i czekamy na czarnego
[zwrotka 3: czarny]
laid back, laid back bez żadnego kroku wstecz
dzisiaj dzień wolny od pracy, więc kłopoty idą precz
i ja też już wychodzę, pełno żuli na mej drodze
nie czekałem długo na przystanku, do tramwaju wchodzę
więc jadę mpk, niczym szybka błyskawica
na taryfę trzeba kasy, a to mnie nie zachwyca
w kieszeni pięć worasów, zielenina dla człowieka
dojeżdżam na przystanek, rafi tam na mnie już czeka
jest piątkowy ładny dzień, [?] swój cień
my bawimy się, gadamy, nikt nie stoi tu jak pień
siedzę wciąż na schodach, słońce ogrzewa mą twarz
nagle ktoś wyciągnął kości i zapytał “czarny, grasz?”
gram, odpowiedziałem bo i tak nie mam co robić
a to jest dobry sposób żeby pieniądze zarobić
wlokę się jak snoop dogg pijący gin and juice
jarający swego skręta, laid back oczy już

[zwrotka 4: barney]
laid back, rano w piątek, powoli otwieram oczy
swój widok mnie nie zaskoczył, wszystko spoko
wskakuję w szeroką bluzę, szerokie pory
autobus podmiejski, pędzę tam gdzie tory
tłok nieziemski, wszystko walę (robi tak stale)
bo to piątek i do tego wcześnie rano
dwie chmury przed śniadaniem, co tydzień jest tak samo
jak dynamo napędza mnie mary czas się już nie dłuży
yo białasy, poznań wschód, to cel mojej podróży
i bez burzy, ciepłe słońce, zimne piwo a jak skończę
nie jem tego, to nie moja kwestia
od czarnego i rafiego wszystko teraz już tylko zależy
kto laid backu z beat squadem nie przeżył niech mi uwierzy
że zawsze jest na maksa jazda, czy lato, czy grudzień
że zawsze jest spoko, dużo freestyle’u przy murze
znowu się odurzę tylko lufko pięknie się mień
szkoda, że noc taka krótka, jutro też jest dzień

letras aleatórias

MAIS ACESSADOS

Loading...