letra de wkurwiony imigrant - ppz
wziął co miał w samarę i przyjechał autokarem
jechał licząc na poprawę, chociaż czuł się jak wygnaniec
trafił tak, że ty byś powiedział rynsztok
on nie mógł narzekać, no trudno, tak wyszło
rudera, grzyb na ścianie, problemy z ogrzewaniem
nazwiesz to mieszkaniem? grunt że było tanie
sam nie ogarnie, przedstawiam współlokatorów
z różnych regionów, ten sam dryg do alkoholu
wiek tu nie gra roli, jak to z miasta czy też z roli
bo to miejsce i tak zrobi z nas jedną bandę roboli
ciężko pracująca klasa, mała płaca, dużo opłat
zobaczył pierwszy czek, biedaczysko pobladł
w pracy się podśmiewywali że jesteśmy przygłupami
z kraju pouciekali żeby tu być czarnuchami
później oprócz śmiechu doszły też pretensje
że im zabieramy pracę, gdy oni mają recesję
on miał swoją dumę i miał swój charakter
gdy się śmiali w żywe oczy to przeżywał spazmy
puściły mu nerwy w pracy podczas przerwy
wykurwił tak jednemu, że ten później zbierał zęby
robił przez agencję i nie zadzwonili więcej
tydzień na przekręcie, zaraz biedaczysko zejdzie
życie korumpuje i znajduje mu zajęcie
a wkurwionych imigrantów nam przybywa coraz więcej
wybierasz praca albo ulica
czasem ta praca nas ogranicza
wybierasz praca albo ulica
czasem ulica pozbawia życia
wybierasz praca albo ulica
czasem ta praca nas ogranicza
wybierasz praca albo ulica
jesteś w porządku, znasz to już z życia
mieszkał na skłocie i marzył o robocie
i choć nie chciał tu przyjeżdżać, nie mógł myśleć o powrocie
polak to robol, polak to złodziej
wkrótce się przekonał że tak jest w istocie
zaczął walić odzież w centrach handlowych
lubił styl młodzieżowy, a nie miał na to kabony
to było zbyt proste, tym był zaślepiony
czuł jakby ten kraj zbył niczego nieświadomy
wraz ze znajomym, który znał już tu miejscowych
załapał się na fuchę jako malarz pokojowy
zarobił kapuchę, oddał dług, zaciągnął nowy
że go tamten zrobi w chuja to nie przyszło mu do głowy
nagrywał roboty bo władał językiem biegle
robił go na hajs, pożegnał go ozięble
z roboty następnej też zarobił marne grosze
choć pracował jak buldożer, jakby napierdalał proszek
i tak tydzień w tydzień ledwo miał na przeżycie
robota w kratkę idzie przeplatana piciem
gdy któregoś razu pił w doborowym towarzystwie
dostał propozycję, zadecydował – idzie
robota była prosta i trwała tylko noc
była to noc grozy, wynagrodził mu to sos
wciągnęło go jak towar, zmieniło jego los
powinęła mu się noga i zaginął po nim głos
wybierasz praca albo ulica
czasem ta praca nas ogranicza
wybierasz praca albo ulica
czasem ulica pozbawia życia
wybierasz praca albo ulica
czasem ta praca nas ogranicza
wybierasz praca albo ulica
jesteś w porządku, znasz to już z życia
właśnie tak, pokolenie pewnej zguby, znasz to już z życia
letras aleatórias
- letra de cinco minutos - rey (prt)
- letra de backstage - karim koszmar
- letra de un nuevo amanecer - los shapis
- letra de typical day - cedric burnside
- letra de against the grain - dead objectives
- letra de 妖治時代 (era of the beast) - 陳蕾 (panther chan)
- letra de sunny gaze - jack reynolds
- letra de mine [toshihiro remix] - prizm
- letra de me forjó mi pasado - lil thue feat. guza beats
- letra de tormenta - el7ramposo