letra de kundle - matej pasik
[zwrotka 1]
nie było mnie trochę słychać, w koło pytali “what’s crackin?”
dosyć już miałem wymuskanych gości, co za atencję z dupy do j-py
znowu odzywa się bandit bo najwyższa pora by ratować rap
pedalskie wycie na tjunie – pułapka, słusznie to gówno nazywają trap – atrapy na scenie
wszystko za hajpik, wszystko za lajki, panny i zysk
trochę podobni do kundli, wąchają se tyłki by potem się gryźć
stracili rigcz, a dla atencji gotowi wyprać brudy na facebooku
za sprzedaż płyty się dadzą wydymać palcem czyt. “duży w maluchu”
wiesz co mnie na prawdę wkurwia? pojebani rap idole robią wodę w mózgach, małolaty potem ćpają mefedron na murkach, byleby idola nadruk na chińskich koszulkach. #streetwear
wieczorem rodziców rozkmina, gdzie się podziewa ich córka. ironia, że dali jej na imię nel, a jest pusta i się puszcza
ponoć każdy z tych raperów słucha ziomków oraz siebie, powiedz jakim cudem brzmią więc, jak jebana kalka z niemiec. gangsta z narnii – sami cwele, a koledzy mafia z szafy. realtalk, patrzę w klipy, a tam grożą mi same wieszaki
{refren}
cała ta scena to burdel, same farbowane pudle. zrobili by z siebie kurwę, byleby więcej, byleby mnożyć – dawaj dzieciaku gotówkę
chyba już najwyższy czas, chyba już najwyższa chwila
ich świadomość ciemny las, chce was za to pozabijać
[zwrotka 2]
a teraz? dawaj w klipy dziwki i melanż
chyba, że sm-tny numerek to papieros w gębę i łezki z oczy przecieraj
a teraz? zgrywaj pana gangstera
fajna ekipa, kręci klip na śmietnikach. płacze ze śmiechu już nawet kamera
na widok frajera, to losy pozera. w bmw-u audi, bo w środku siedzą 4 zera
rozpędu nabiera, komiczna kariera, pod naporem gówna zarywa się scena
znam z chojnic rapera i głupio to przyznać, bo wychodzimy z jednego środowiska
kiedyś grzeczny chłopak, dziś zgrywa kozaka, choć każdy na mieście wie jaka to pizda
bang! bang! bang! hardkor disco dla ściem. chciałbyś trzymać za ster, lecz przerasta cię rejs i wciągają prądy
bo wielu by chciało tu wypłynąć szerzej, a mają wąskie horyzonty. a wielu się żeglarzem losu, a pełne jedynie ma porty
wiesz, może się czepiam, ale jak dla mnie rap to autentyczność. kto urodzon wróblem, nie zdechnie kanarkiem – ośmieszacie siebie i polski hip hop
schowaj tę klamkę, matematycznie bym cię tak określił – nieobliczalny jak pierwiastek z pięciu. muka męciu
{refren]
cała ta scena to burdel, same farbowane pudle. zrobili by z siebie kurwę, byleby więcej, byleby mnożyć – dawaj dzieciaku gotówkę
chyba już najwyższy czas, chyba już najwyższa chwila
ich świadomość ciemny las, chce was za to pozabijać
letras aleatórias
- letra de la terre est ronde - orelsan
- letra de aïe, aïe, ouille - kaaris
- letra de scenes from an italian restaurant - live at shea, 2008 - billy joel
- letra de can't say how much i love you - demis roussos
- letra de god in me (remix) - mary mary
- letra de alte zeiten werden vergessen - k.o.ray
- letra de rap das armas (lucana radio edit) - cidinho & doca
- letra de dame tus besos - radio macandé
- letra de won't you try/saturday afternoon - jefferson airplane
- letra de a pinebox story - raekwon