letra de trzecia w nocy - makspe
– ty znowu tutaj? eh….
mącił mi oczy, że będę personą, której nic nie pokona
choćby dopadł mnie głód, uderzył znów, zabronił snów – nie skonam!
co mam pomnożę i dalej podam, dodam od siebie i co tam –
niech leci w świat! chciał mnie zwerbować
czeka riposta: bon-voy-age (morda!)
trzeba się cieszyć, życie jak pershing
swoje poświęcić, nie licząc śmierci
siebie rozgrzeszyć, reszta na zeszyt
festyn dla dzieci, śmieszny jak kermit –
nikt nie jest pewny, każdy wybredny –
dość mam tych bredni, wyłączam netflix –
obrazek wstrętny, robię się senny…
kręci mi się już od tego w głowie
chitchat z diabłem na mym oknie
nocą, o skandalicznej porze
nie wiem ile jeszcze zniosę
słodki dym jak ferrero rocher
proszę opowiedz mi jeszcze trochę
o świecie i o mnie
on miał monolog, o tym co czeka mnie:
sława i polot, zarobki w ojro
własny samolot, wypady za granice
dane mi słowo, od ludzi wokoło
więcej warte niż złoto
plata o plomo – taką decyzję
tylu podjęło, nie dziwi mnie
żywot w luksusie, na skróty, w wygodzie
za jaką cenę? nie wspomnę
wielu tak robi, ja tak nie mogę
zachowam dole, bujaj się czorcie
wybieram swoje, brak zależności
i wolną wolę – kocham
chociaż to truizm
pluję (tfu!) na oportunizm
nie zmusisz mnie
choć możesz jeszcze coś podrzucić
bajeczkę na dobry sen…
kołysankę do podusi, jak już tak gadamy
może lucek na bucha się skusisz?
może zakręci się w głowie
skończysz z tym akwizytorstwem?
pewnie już zmęczony jesteś
każdy czasem bierze wolne…
wiecie, że pierwszy dupek i diler na globie –
nie gra w zielone?
-trudno –
spalę samotnie
ale się wetnę i swoje powiem, że wielokrotnie
słyszałem takie historie, że jak coś jest za darmo
to można nawet na tym zgarnąć
chociaż finalnie produktem jest człowiek
można wejść w to in blanco
va banque – z ukrytą w rękawie kartą
z rozumem stanąć na bakier, a contrario
koniec końców zapewniam, że wyjdzie fiasko
leciałem do niego z gadką –
może przyjdź do kogoś z ofertą
komu na prawdę w życiu jest ciężko?
do chorego dziecka, panny na sorze, kogoś bez nogi –
udziel się dla ludzi z losem pełnym niesprawiedliwości
albo nic nie rób! sprawę pogorszysz!
po prostu zostaw w spokoju wszystkich zdrowych
którzy mają fory – dwie zdrowe rączki…
po paru rundach, zerkam na sikor
godzina późna – ja coś o sm-tkach, on o triumfach…
budzi się we mnie dyskutant – wkładam mu w usta
knebel!
układ ten – za duże brzemię, jestem pewien –
proponujesz bezczelnie instant eden
klub dwadzieścia siedem!
nie patrzę na to, kto da mi więcej
przyszedłem nagi i też taki odejdę
ja tego nie chcę, co masz w ofercie
jak mam być wdzięczny – to bliskim i sobie
później nie czuć pretensji, pluć sobie w brodę
przybijam piątkę, dzięks za rozmowę
idź w swoją stronę
że tak ujmę – bywaj z bogiem
letras aleatórias
- letra de ghetto skies - sceyentifik
- letra de 7 a.m. in roxboro - celis
- letra de アンロック (unlock) - aurel mayori
- letra de no bitches - your stepdad
- letra de enfant du quartier* - sexion d'assaut
- letra de bread - luwa xl
- letra de what you think about me - charli xcx
- letra de kyiv - damascus
- letra de paradise - elizabeth chase
- letra de piacere sapiens - le canzoni giuste