letras.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

letra de real swag - laikike1

Loading...

[wstęp]
szopsik, szopsik!
ti ti ti ti, atu tu!

[zwrotka]
to mój swag, skurwysynu
moje: “wjechać na tym bicie z flow”
kocie, to dziewiąte życie?!
mam to w chuju, pluję w michę psom

pluję na bity, bite w kit
na ich w klipie pląs
i żaden, kurwa, zbawiciel
nie ma praw, tu się bić o tron

blask jak ugena, w czasach
kiedy każdy chce być fly
styl brzydki jak sky ball
it still s-s-s-stays alive

stada lam, każdy stawia “#swag”
i jak wpadam tam swag znika
i zostaje wstyd; stad amman

licz na laika, moja gra to b-tterfly
fajni w sznytach, chyba lubią
kiedy wjeżdżam z batem w jaźń
jem na bitach ten kraj
witam, to liga, gdzie jaj nie zapominasz
inaczej kurwa zmywa cię hype
to życie mija nie ja

panna pyta – “gdzie ta kia?”
“gonisz miraż” – mówi
wbijam chuj, nawijam i tak

ilu z was miałoby luz, żeby po ośmiu godzinach
wbić w autobus, i się jarać, że zaraz odpali loop

sk!ll jak math nautical, nie selmic sellout
i jak zechcę, zapytam, co tam słychać, tych ciot

jak zechcę, zawitam w końcu z rapem na blok
i nie podejdziesz – bo nie znasz kurwa hasеł na blok
blok to nie hustle and flow, blask promieni – wwo
czеkanie z kutasem w łapie, aż odmieni się los
błąd polega na tym, że los ma w chuju stratę
i nie przyjdzie do cię, mówiąc – siema, trzymaj mój sos

[hook]
świeżo po milczmen, gieroj o ksywce
co śni się po nocach raperom po wixie
wiedzą, że przyjdę, nie wiedzą co będzie
nie wierzą w ten myk, bo jak śledzą, to nie mnie
(ouu!)
[zwrotka]
przyjdę jak wicher na ślub, i zmiotę diadem
nie, nie wyjdę stąd bez głów, na chujowym podkładzie
nipsey hussle miał rację – kule są bezimienne
mówię ci na zaśkę, klaunie, zrobię ci dziurę w fejmie

myśląc, że są w indiach, błogo srają na wszystko
sądząc po insygniach – mam prawo widzieć w nich było
nie, nie słucham bydła, mówią mi – zalicz do ludzi ich

nawet gdybym się skusił, to jest czystka etniczna
kilk klak, klik klak, blow! tak tyka mój zegar
i wciąż spierdala wam czas, na rzecz rapu z podziemia

czas bezkrólewia, masy wyją o beef
ej, jebać masy, to jest między nami, to osobiste
możesz uciec, masz prawo, jakbym leciał to z brudnych
jednak to za mało szmato, żeby zdołać się ukryć

możesz wziąć buzdygan, i parę lekcji jak odjebać nim
atak apopleksji poprzedzi nim twój pierwszy swing
(cśśś) to kojec ery, kurwa, bata na majkach
nie dam ci przeżyć – nowa gwardia ma flow (ouu!)

od kilku dobrych lat czekam na punchline
i mnie jebie tolerancja, jaką ma na to twój ziom
(wraah!) wyrzucam gniew (greater, greater!)
widzę wity na tak!
kot który trybi, woli whisky od whiskas dry
i czy ty masz prawo mówić mi, kitty, you fit enough
nie sądzę łajzo, oddaj bity, zrobię skity dla jaj z nich

laikike1, unlike me now, now
dasz hate, czy hail mi, dla mnie – ganz egal

szops dał bit, jak “level up 3” bobz dał mi
to wciąż ten sam styl, to wkurwienie na zwrotkach
ten sam laik, kiedyś nawinę jak yela w “i wish”
kiedyś spełnię te życzenia, kiedyś dogonię ten sk!ll!

letras aleatórias

MAIS ACESSADOS

Loading...