letra de one - kolekcjoner
zmieniłem priorytety tu z zabaw do rana przez to zgony odeszły
ukryte w szafach są, ich głos to jest krzyk, głupoty i nędzy, ich lont się już nie tli tu
przekręcam zamek, bo boję demonów się, które poznałem gdzieś
uśmiech i twarze dwie mają jak harvey dent, duszą zapłacę bo dla nich jedynym towarem jest
mam lęki, którym stawiam czoła, kurwo coś jak bad trip, nie rozumiesz tego, proszę przynajmniej ty nie kpij
to jakbyś wziął lsd, na fazie znalazł przy stawie rodzinę na pętli, błysk świateł a ty trzeźwy
takie na jawie mam bad dreams i to męczy, ale to też moi przyjaciele są, co bym bez nich
zrobił i gdzie był bym bez nich co
tego nie wie nikt, tego nie wiem jak
przełom we mnie tkwi jestem pewien jak wydobyć go z blizn, bo syf który wnętrze zna
to cykl przez który dziś tam chwycę piedestał
oczekuję tak albo nie, ta moneta ma dwie strony kurwo rap albo śmierć
biorę w garść własną gre, bo tych tam patrząc wstecz podjętych decyzji to był tylko strach autorem a nie ja
a kiedy krzepnie krew którą przelałeś tu, to chyba moment by stać się idolem ich
wystawił ręce bym mógł tutaj wskoczyć w tłum, bo kiedyś obiecałem grać fair wobec nich
i dotrzymać słowa mam zamiar, bo wielu jest takich co mówią, a nie zrobią nic tu
a czynny to kończą na planach, (bang bang bang)
ref x2
kiedy się budzę, to one, to one, to one
to one tu są, one tu są, one tu są, one tu są choć nie widzę ich
kiedy zasypiam, to one, to one, to one
to one tu są, one tu są, one tu są, one tu są, choć nie widzę ich
demonów wokół mnie wiele jest, z imieniem problem mam który dziś szepcze mi
wpatrzone we mnie jak w cel ten są, kradną tu wenę mi, jakbym był enemy
sekret znam trunku ten z tenessee, trunku ten z tenessee
ładny z wewnątrz jej twój wernisaż, kiedy patrzę na obrazy widzę, jestem jednym z nich
i są dni, kiedy mam im za złe wnioski, wtedy ćpałbym na wstyd proszki
ale trać styl za złe wnioski tu by
stracić emocję i żyć tu sam tracąc grunt, wolę pokazać jak pracą tu, można dosięgnąć pułapu chmur
dlatego walczą znów, ciągle szepczą mi by brakło tchu
nie raz chciałem je tu zapić, zabić, ten czas brałem w cudzysłów
ale wracają jak bumerang który co dnia mi, pokazuję siłę ich, planem jest burzyć mur
gdy będę chciał skoczyć, to skoczę na bungee, nie uświadczą satysfakcji
w momencie gdy samotnie stać tutaj będę na dnie, nogę podstawię grawitacji
bo przesiąkłem nimi jak rtęcią, jak osiedlami choć wierzą we mnie
i w moją obecność na scenie, dlatego odwiedzały mnie tu przez nią dzień w dzień
krzyczały po nocach, żebym pisał co dnia bo do stracenia tu zbyt wiele mam
wy to jeden ja, a ja jeden z was
ref x2
kiedy się budzę, to one, to one, to one
to one tu są, one tu są, one tu są, one tu są choć nie widzę ich
kiedy zasypiam, to one, to one, to one
to one tu są, one tu są, one tu są, one tu są, choć nie widzę ich
letras aleatórias
- letra de somebody that i used to know [sidepiece remix] [mixed] - gotye
- letra de cupido - club 57 cast
- letra de staccato 2 - lil cash f.n.b
- letra de real one - short hair front
- letra de велосипед (bicycle) - малышарики (malyshariki)
- letra de all in - james jetski
- letra de sakrifice - forestwlkr
- letra de garme - pouriya adroit
- letra de black sheep - the outdividuals
- letra de тони кроос (toni kroos) - holyweed