letra de a r i z o n a (2013-2016) - gombao 33
[zwrotka 1: tadeo]
dwa zero jeden trzy, już wtedy byłem kot boy’em
modny chłopak jak lód, wyrwałem pierwszą dziewoję
na obozie
to czasy, w których jeszcze nikt się nie martwił
graliśmy sobie w gry, ktoś przegrał 5 groszy w karty
skini to był prawdziwy hustling
real trapsh-t
nie miało znaczenia, że nie masz v-dolców, że jesteś bambik
tylko to, że jesteś dobry ziomal, taki co nic nie powie
jak coś przeskrobiesz, wiesz o co come on
a nie żaden mitoman, a teraz w chuj stylu mam
kurwa, no w chuj dripu mam
mój ziomal jak dzwonnik z notre dame
bo teraz od grubego chaina ma garba
co mogę powiedzieć? na mojej szyi tеż taki będzie siedzieć
[zwrotka 2: mata]
dwa zеro jeden cztery, piłem z ziomem arizonę
widać to po oczach, że zawsze byłem sad boy’em
bardzo sm-tny rap i pierwsze lufki za bojem
zakładam bucket hat no i mam wypierdolone
nie chcę mi się z wami ścigać, szczury
chuj mnie który się z nas z chuj wie którym
albo widzę sobowtóry albo mam haluny
trzy diamenty od matury, kręty szlak do góry
skręty, szczury, fentanyl i setki piły, pluły
tamte dupy miały 2 połówki mojej hulajduszy
do wielu rzeczy mnie kutas zmusił, bo jeszcze nie miałem p-ssy
i się czułem tak jak p-ssy, kuzyn robił ruchy
brudził kubki, jeszcze w czasach co nikt nie próbował tusi
robię hulajnogą crossin’
detoks i na kursy, bo mnie dusi
chcą oddupić, rzadko wychodzę z pod lupy
czasem czuję przez to niemoc, a chcę poczuć luz i
wjebać dźwigiem na balkon jacuzzi
skakałem przez balkon, dobrze, że złapał mnie za kostkę mój druid
no bo kostkę chodnikową bym pobrudził albo zabił ludzi
niektórzy mówią mi, że michał się gdzieś pogubił
trzy diamenty od matury, odkąd wyjebałem budzik
[zwrotka 3: wyguś]
dwa zero jeden pięć, raczę się następnym joyem
widać to po stylu, że zawsze byłem kowbojem
cała zgraja na szkolnej prerii bez szeryfa
gdzie nikt nie odpowiada, jeżeli nikt się nie pyta
młody wgś
szare dresy, czarna kurtka
jagodowe lucky strike i malinowa wódka
bananowe chłopaki, nie z blokowisk podwórka
co mają na siebie plan i nie wiedzą co to spółka
freestyle’e dla ekipy, a nie ogromne koncerty
baba od matmy kipi, a dziś dostaję oferty
cała dzielnica zna to od rakowca bo banacha
w końcu się ogarnąłem, żeby dzisiaj już nie płakać
laska w moim domu, nie p-rnosy z telefonu (yeeaah) (nie!)
gadanie po kryjomu, dziś nie wiszę nic nikomu (nikomu!)
ciężko zaufać ludziom, dzisiaj inne mam podejście
dzisiaj czuję w rodzinie, że mi zaufała wreszcie
teraz głowa do góry i biegnę po swoje szczęście
ciągle pracujemy, dzięki, że jesteście!
[zwrotka 4: szczepan]
2-0-1-6 na dolinie szlug po szkole
widać to po fragach, że zawsze byłem fat boy’em
tylko tania flacha, wyjebane mam w zapoje
nie znamy gospodarza, palę gdzieś na mokotowie
pigwa albo czysta, strzelaj albo kiwka
od początku na boiskach po koncerty na lotniskach
letras aleatórias
- letra de wya - e_kayy
- letra de win - zito panda
- letra de tausende nächte - kyroendo
- letra de mi corazon(te'amour) - namie amuro
- letra de teşekkürler - kaan malkoç
- letra de regrets - mahogany jones
- letra de here by the sea - bodh'aktan
- letra de rocky marciano - dschinghis khan
- letra de why do you gotta leave - david hodges
- letra de rokstarr - dro kenji