letra de przerwana lekcja logiki - ejmatt
[zwrotka 1]
lekcja dziewięć, to z niej wziąłem najwięcej a kwestia jeden to zrobić z wiedzy dużo w chuj
nie znam siebie a wciąż szukane miejsce dba o przerażenie jak powtarza pudło znów…
napiłbym się z tobą chętnie, nie chcesz, bo alko nie chce ważyć kurwo słów
wali w dyńkę mi sumienie wiecznie bo, bo zrobiłem stary dużo głupstw
i nie chciałem patrzeć w przód słabe, samcze urojenia nie dawały spać
wyjebanie się na własne crew substytutem było powiedzenia – daj mi czas
daj mi dwa, bo zobaczysz mnie podwójnie, podkurwionego z lekka, znasz to
sam pierdolę o tym cały czas, się nie zanosi na to żebym kurwa przestał łaknąć
nie to, że regres łajzo, elokwentnie na czczo, doświadczenie procentuje więc
miło się dzień ten zaczął, słonko grzeje bardzo, szkoda, że idzie jak kurwie w deszcz
puszczę się, bo na chuj się trzymać czegoś co spierdala z byle bryzą?
logiczne to ludzkie, więc słusznie – wiej… od zeznania im, że działasz byle było
ile dała mi naiwność? wtedy mówiłem, że wiara, chuj z tym, to wybitnie niepojęte
wiem, że kurwa nie ma co się łudzić kiedy stojąc z tyłu chcesz mieć życie pierwszorzędne
ale jest nieźle dziś, palę kolejne trzy i z całej paczki pozostało tylko nieco już
jak miałem kurwa trzy razy na pięć się gryźć w jęzor… to w wybrałem ten pseudo luz
[zwrotka 2]
wychodzę z domu omijając pokemony, podmęczony, podrapany, podleczony
wyleczony tak w zasadzie już na zawsze i choć grzeją mnie błahostki się nie spalę znów na starcie
but na jaźwę jak ci nie pasuje nic, włóż na klatę swoje obesrane majtki
kurwa bracie ja już nie marnuję sił na rozbieranie tego co żem dawniej zmaścił
to nie żarty, moje trzy w ogonie stawki, poniedziałki co się po niej każdy też spodziewał
trochę prawdy może dziś to trochę zabrzmi źle… suche fakty to je troszkę jakby wiesz olewam
podejrzewaj o co chcesz, choć zapewniam nie whateva raczej proste looking forward, ej
podnoszenia mam na pięć, teraz tylko nie wyjebać się na prostej z kurwidołka…
drugi ostrzał dał mi wszystkie trudy poznać, głupi chojrak co zaora grubych ot tak, ta
pusty slogan, szumi trwoga kurwa poznał świat i się osrał, bo za chudy w uszach spotkał strach
moja twarz to nie jest morda twa i nie będzie kurwa nigdy prawą ręką dziś
sam na plecy wezmę ponad stan… nie ma czasu by odetchnąć i czym
[outro]
dzisiaj nie jestem z tych którym dwa to ciągle trochę mało
i nie potrzeba mi fury, żeby ‘wogle’ poklepało
mimowolnie posklejało się to samo, mi to powiewało
i co rano widząc szarość tylko palą…
nic ponad to nie zrobiłem przez dwa lata
widmo katorg chce mnie capnąć, ale idę, nie zawracam i choć…
miś z posadzką wchodzi w grę jak marcus rashford, to
szybko zasnąć mogę by nazajutrz wstać, joł
i tylko parsknąć gdy widząc to bagno dziś
zazdrość im, jak se wylewają wiadro szczyn na łeb, ty
a fryz na żel, ha
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
letras aleatórias
- letra de para aí - jolix christian
- letra de mythical - kinky p
- letra de 默默愛你 (secretly love you) - coco lee
- letra de shut up - kontrust
- letra de out here - michael magow
- letra de nice to have you home - kenny (band)
- letra de maybe this time - new broadway cast of cabaret
- letra de madame x - francis cabrel
- letra de patient satellite - sean spillane
- letra de остаться (to stay) - ассаи (assai)