letra de trudne sprawy - bonson/matek
[zwrotka 1]
szedłem na obiad coś koło 16, a zima wkurwiała mnie strasznie
przystanek przed bankiem, tu obok jest żarcie, raz wpadłem tu z małą przypadkiem
więc pójdę, myślę, i sam posiedzę, czasem lubię tak wyjść bez słowa
choć mokre mam buty, bo śnieg jest wszędzie, no kurwa, do kolan
i nie lubię spotykać starych znajomych, tych których nie widzę już trzeci rok
bo co mam powiedzieć, że fajny mam pomysł, pogadajmy gdzie z kim kto
i wiem, że widzi mnie już, bo macha mi już i czeka na światłach
i czuję, jak w kieszeni nóż otwiera sam się, teraz patrz, akcja:
cześć, cześć, co tam, co tam, nic, u mnie to samo gówno, wiesz
i nie chcę już pytać, co u niej, bo w sumie to co mnie to, kurwa, no późno jest
i wiesz, wcale nie musiałem pytać, sama chętnie mi powie
wraca z uczelni, chłopak, praca, uczelnia, praca i tak co dzień
pyta, gdzie idę i pójdzie ze mną, akurat ma po drodze
i wysoka średnia i w pracy się spełnia i myśli o samochodzie
koleżanki ma dziwne, ale dziś idzie na piwo, jest spoko w tym klubie
i mówi o jakiejś, że taka i sraka i brzydką ma nową fryzurę
i pyta, co u mnie, czy jestem sam, czy dalej śpiewam rap
i pyta mnie, kiedy znów w mieście gram, czy dam jej teraz znać
trochę jest głodna i jeżeli chcę, to pójdzie tam ze mną na luzie
a ja już chyba straciłem apetyt i wrócę do domu, coś raczej zamówię sam
[refren]
mówi, mówi tak jakby każdego dnia
i mówi, mówi tak, jakbym każdego znał
i mówi o nich wciąż, i kurwa, nie wiem, ile zniosę to
znasz to, znasz to?
bo ona mówi, mówi tak, jakbym każdego znał
i mówi, mówi tak jakby każdego dnia
i mówi o nich wciąż, i kurwa, nie wiem, ile zniosę to
znasz to, znasz to?
[zwrotka 2]
a tera w klubie jestem, nie mam w czubie jeszcze i w ogóle nie wiem, lipa
może kupię drugie jeszcze, może w sumie więcej albo pójdę gdzieś, gdzie cisza
najebane małolatki się bawią w najlepsze i dobra, kto im zabroni
matek jak zawsze marudzi, że coś tam, że nie chce i dobra, wezmę po nowym
więc stoję w przydługiej kolejce, ale że lubię barmanki, to mogę poczekać
i nagle zaczepia mnie typ, co znam go znikąd i do mnie podjechał coś, że siema
coś że zdrowie, coś że spoko i nie wiem nawzajem i drze ryj do ucha
jak fajnie i w ogóle super, bo zna tam jeden kawałek “pan śmierć”
śmieć, kurwa, “pan śmieć”
ale widzę po oczach pacjenta, że to już dla niego nieważne
i mówi mi, że w aucie ma i słucha i że fajnie gra i plan ma
żebym mu czapkę dał na pamiątkę, kurwa, jaśnie pan
nie, nie dam, cześć, siema, miło mi, ale tam gdzieś czeka matek
i serio doceniam i zobacz jak bardzo, drinka weź, zapłacę
cześć, piątka, a ten że zwrotkę ma, dobra, a ten że coś nie tak
zapomniał, myślę se – dobrze, fart i gubię go, wracam na lożę sam
[refren]
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
letras aleatórias
- letra de 끌리는 대로 (i'm good) - henry lau
- letra de di cosa parliamo - giaime
- letra de mach one - owen bones
- letra de garde ça g - eff gee
- letra de chiotte - espiway
- letra de le cousin - les malpolis
- letra de your body (remix) - cat dealers
- letra de ryder - cravetay
- letra de buttons (no rap) - the pussycat dolls
- letra de neverend - buffalo summer