letra de el chapo - angelo ente
sytuacja przedstawiona w tym numerze jest fikcją
a wszystkie postacie i podobieństwa nie są użyte celowo
psy cie koleżko złapały bo miałeś przy sobie 2 gramy
leżysz na masce rozjebany, wykręcają cie jebane pały
zaraz zaczeliby do ciebe strzelać bo jesteś nieokiełznany
nie musiałeś im uciekać ale byłeś za bardzo posrany
jarasz se baty od roku, tak grubiej zacząłeś w liceum
nie miałeś jakoś ciężko w domu, zwykłe mieszkanie z czasów prl-u
rodzice myśleli, że rośniesz, bo opróżniałeś nocami lodówke
imprezy i nowi ludzie, latałeś od osiemnastek po studniówke
na początku miałeś jedną opcje, k-mpel z klasy co ma starszego brata
mieszał ci podbiał z łodygą, i chyba przez to za mocno zryła cię ta faza
konopia poszerza umysł, rozwija świadomość, lecz trzeba umieć to wykorzystać
czułeś się jak jebany bob marley, a paliłeś zwykłego liścia
poszedłeś na ognisko, jako jedyny wystawiłeś się kolesiowi z ramą
nie wiedziałeś, że takie historie się tak niewinnie zaczynają
on miał podbicie do chłopa, największego skurwiela w mieście
jakieś rodzinne konekcje, rzucał mu na farta i to było dużo lepsze
wiedziałeś dobrze z kim się sk-mać, dzwoniłeś do niego częściej
lolek cię miażdzył konkretnie, twój nowy przyjaciel był przekrętem
chodziłeś z nim w różne miejsca, pewność siebie stawała się większa
poznawałeś dziwne osoby i to w nietypowych perypetiach
oczywiście jak w takich filmach, dotarłeś do białej broni
nie skorzystałeś jednak z tego, może za bardzo się boisz
może to jeszcze nie teraz i to jedyny słuszny twój wybór
bo otworzyłbyś drzwi, które zamykają się jedynie w trumnie synu
i teraz siedzisz skulony, jedziesz powolutku na komendę
jeden drugi policjant ucieszony, chyba szykują się na premie
na zeznaniu przechwycił cię inny, on nie był w ciemie bity
kojarzył fakty, wiedział kto lata na rejonie i nie daje lipy
tak się akurat złożyło, że capneli jeszcze twojego ziomka
psiarze podjebani, jak to psy, myśleli, że tym tropem złapią el chapo wielkiego bossa
słuchaj koleżko miły, jesteś po maturze chcesz iść na studia
jednak za swoje czyny, to ty pójdziesz ale niestety do pudła
k-mpel się na ciebie rozjebał, standardowe rycie bani
w głowie tysiące myśli, po co mi to było no i chuj ze studiami
złamie najbliższym serce, w rodzinie będę przeklęty
już nigdy nie zajaram topka, panie władzo ja serio już będę grzeczny
lavare m-n-s, podpisałeś papier, rozjebałeś się poszło na niego i tak chuja mu przybili
znał swoje prawa, może miał farta, nie wiem w tych tematach nie jestem obyty
el chapo już wydupcył z kraju, dobrze kitrając każdego krzaka
wszystko wróciło do normy, jak po burzy słońce wraca
wyjechałeś z miasta na studia, ale na osiedlu każdy już o tobie usłyszał
na murach ambitna grafika, flegma ci na drzwiach zwisa
dzieciaki tak w tajemnicy
trawa nie kryminał, źli ludzie nie tylko na ulicy
shanbić wystarczy się jedną krzywą akcją
chcecie być jak el chapo? przestańcie przynosić wstyd waszym matkom
letras aleatórias
- letra de fuck me - wendy ho
- letra de echo - sf9
- letra de burn your world - starkill
- letra de favourite girl - jen blu
- letra de mehrbaani - vijay mehta
- letra de almost persuaded - patti page
- letra de memories - la2wentyfour
- letra de vietnam - noah nolastname
- letra de kru groove - world class wreckin cru
- letra de primelard - butch dawson