letra de kmiń - ak squad
[zwrotka 1: ndz]
kolejnego dnia wstaję, o której chcę
nie spiesząc się do pracy, bo nie mam jej
w kieszeni już dawno nie mam nawet na szluga
po głowie chodzi mi “złapałbym bucha”
myślę, skąd naruchać, tonę w długach
jeszcze nie spłaciłem za tamtego chuja
kto by pomyślał, że frajer pójdzie na psy?
oskarży za to, że słusznie dostał w pysk
nerwowo przeglądam gazetę za robotą
nerwowo, bo ile można starać się o nią?
dzwonię wszędzie i wysyłam cv
niestety długo nie odzywa się nikt
ale poza tym otrzymałem pewien dar
dziękuję, marto, że ciebie mam
nasz rap jest silny, więc nie pójdzie w próżnię
dobrze, że mam co zjeść i gdzie spać
dzięki dziadkom, choć nie muszą mi tego dać
w życiu są sprawy naprawdę piękne
nieważny jest skutek, ważne są intencje
chcę spokojnie żyć, nie chcę nic więcej
nie chcę nic więcej
[zwrotka 2: benito]
tu los cię karci, stań z nim do walki
nie błądź w matni, bo tak tego nie załatwisz
choć budżet niedodatni, a ty znów się martwisz
stań na przeciw temu i tamten rozdział zamknij
częste dawanie z palnik w nerwach nic nie przyniesie
w pion się ogarnij, nie skończ na marginesie
wiadomo, życie niesie wiele niespodzianek
i sypie w gruz w to, co były nadzieje pokładane
poczuj chłodny ranek i zacznij żyć na nowo
choć myśli zamotane idź z podniesioną głową
mówisz “życie zmarnowane”, nie myśl tak surowo
pokaż swój hart ducha, nie dając satysfakcji wrogom
z tą inną osobą, człowieku, znajdziesz szczęście
która doceni twe intencje i znajdziesz swoje miejsce
a ty, dziewczyno, czym prędzej o wizerunek swój zadbaj
by nikt nie mówił więcej, że jesteś dupodajka
życie to walka, więc nie bądź pokonany
choć miałem nieraz tak, gdy byłem załamany
w chuj wzięły plany, a ja co dzień najebany
choć łeb zszargany, to teraz uradowany
dlatego nagrywamy, byś ty nie dał plamy
wiadomo, nie zawsze z wyborem trafiamy
szacunek dla ziomków, bo tylko ich mamy
dziękuję, że w takich chwilach zostałem wysłuchany
przez was
[zwrotka 3: barto]
kolejny monotonny ranek pozwala mi wstać i żyć
pozwala spojrzeć mi na miasto, gdzie po prostu nie ma nic
to ten syf, który ja co dzień staram się polepszyć
uważając na parkiecie, by kroków swych nie popieprzyć
miasto, które daje do wyboru przyjaciół lub pseudo-k-mpli
dąży do zachwiania twojej psychicznej konstrukcji
chce otumanić zmysły, obezwładnić twój organizm
żebyś skończył jak roślina i mógł się tylko załatwić
ja nie przestaję walczyć tak jak moi rówieśnicy
jak stado wilków jedna grupa, gdzie instynkt nie milczy
prawilni zostaną i będą trwali wiecznie
a reszta, co bez zasad skończą jak na torze kręgle
dzięki bogu, dzięki dobrym ludziom odzyskuję wiarę
żeby zanim zrobić coś, pomyśleć za kolejnym razem
jeśli nie potrafisz w mieście żyć, w mieście zachowywać się
wyrok szybciej przywędruje niż przewiduje to śmierć
[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]
letras aleatórias
- letra de reasons - paris shadows
- letra de ala3bi - samara
- letra de wenn der winter kommt - element of crime
- letra de worth it - scott bradlee's postmodern jukebox
- letra de pay for - montythehokage
- letra de tomboy - angel
- letra de introduction for charlie - melt-banana
- letra de lil kappa - swerzie
- letra de chevy chase - soslow
- letra de essentially yours - the breach (mexican band)