letras.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

letra de babeł - abradab rahim kleszcz

Loading...

[refren]
życie jak ze snu, kiedy idę do roboty swej
powie mi wielu – nie masz prawdziwej roboty, ej
uczyli w domu, by wylewać siódme poty
a ja wolę wypierdziu z tej całej waszej golgoty

[zwrotka 1: abradab]
pracuj nad stylem i trzymaj chwilę, bo życie krótkie
i ruszaj tyłek, na czarną chwilę odkładaj dutki
chcesz być debilem albo leniem, odczujesz skutki
będziesz wspomnieniem jak sześć lat podstawówki

donośne brzmienie i pod ciśnieniem jak silnik diesla
mocne kopcenie, samospalenie, niepotrzebna iskra
długie korzenie i oddalenie, własny pryzmat
gdy na tej scenie ćwierć wieku pyskiem pizgam

muszę mieć luźną banię, muszę mieć święty spokój
a to zapierdalanie chyba jest dla idiotów
niepotrzebne gadanie, niepotrzebny wór prochów
żebym na zawołanie zawsze gotów był do lotu

więc najlepiej ze mnie zejdź, zegar zatrzymaj za pięć
zamiast filmu kilka zdjęć, zamiast spięć to lepiej skręć
kiedy zejdziesz mi z dyni, będę spokojnie kminił
więc nie zajmuj mi linii, problem znika jak houdini
[refren]
życie jak ze snu, kiedy idę do roboty swej
powie mi wielu – nie masz prawdziwej roboty, ej
uczyli w domu, by wylewać siódme poty
a ja wolę wypierdziu z tej całej waszej golgoty

[zwrotka 2: kleszcz]
koguciku z rana piej
wietrze silny w żagle wiej
baba z wozu, koniom dobrze
wciskam plej i robię tutaj pogrzeb

robię pogrzeb swoim troskom
będzie dobrze, wiem to, bo mam moc boską
nie igram z losem, a igra ze mną los
będzie dobrze, wiesz, wiesz podbijam kosmos

łapię za pysk wenę, będę pisał, będę supermanem
będę he-manem, x-menem, będę antygenem na chuuujnię
którą widzę tu wokół mnie
dobrze tobie radzę, lepiej ty nie prowokuj mnie

oo panowie, panie, zapraszam na zapierdalanie rymami
a one w bani będą wam siedziały długo
będą ryły dynię, będzie gruuubo, będą ryły dynię
będą, będą ryły ucho
odrzucam to wszystko, co mocno mi ciąży, wyrzucam na zawsze kotwice
napełniam się helem i lecę do góry po swoje, bo jedno mam życie
lecę do góry jak jurij gagarin, widzieli mój ogień i wszyscy płakali
to złota rakieta, a nie z żadnej stali; bujaj się, bujaj, jebać aviomarin

beng! tutaj werbel, stopa, dźwięk
flow, wokal i w tym sęk
to jest paliwo moje, ja lecę po swoje
jak grecy na troję

jak dawid goliata, ja też się nie boję
mam szerszeni rój i wszystkie oswoję
wszystkie oswoję bzzz, bzzz, pozdro bzy

[refren]
życie jak ze snu, kiedy idę do roboty swej
powie mi wielu – nie masz prawdziwej roboty, ej
uczyli w domu, by wylewać siódme poty
a ja wolę wypierdziu z tej całej waszej golgoty

[zwrotka 3: rahim]
ene, due, rabe! oto rahu z kleszczem i dabem
robią to, jak nie robi żaden. czy ktoś sądzi, że przez przypadek?
istny crème de la crème przed obiadem. sprawdź tę babę jak trzęsie zadem. to jak żegluga po falach z sindbadem, a nie błotna kąpiel w baden-baden

„nowe jutro” jak mięso z soi. hit 8-bit, retro – arkanoid
przed występem swoje odstoisz jak na kempie wstęp do toi toii
o tym napisze każdy tabloid. dumping? ktoś próbuje nas wydoić
sampli nie ma, ale coś się kroi. mamy grand prix, nadjeżdża bolid
tak to widzę – spuszczam przyłbicę, wbijam przed szereg
katowice − dźwigam kotwicę, znów ruszam w teren
bladolice twarze w pogoni, choć to nie berek
biadolicie nawet, gdy to wasz szczęśliwy numerek

choć wyglądam na postać nieufną, wiem, że to świnie prowadzą ku truflom
tutaj od basów bębenki puchną, więcej do pieca jak węgla szuflą
przed nią ciii, ale powiedz funflom, podziel się dobrą nowiną jak lufką
będę liczył się z każdą złotówką, zanim zacznę szastać gotówką

letras aleatórias

MAIS ACESSADOS

Loading...