letras.top
a b c d e f g h i j k l m n o p q r s t u v w x y z 0 1 2 3 4 5 6 7 8 9 #

letra de lot/25 - zero (pl)

Loading...

[refren]
lot/25 z gilson, młody linux bitcoin flippin’
popaliło pizdom styki, to nie feta w hilton inn
tym szkolonym na synthpop wbiłbym
do głowy i zwichnął myśli
dalej jadę windą wzwyż
ludzie ludziom psy, wszy, wilki
nie wierzę jak ateiści w nich
k!ll me, please!
lot/25, dziwko, młody linux bitcoin flippin’
popaliło pizdom styki, to nie feta w hilton inn
tym szkolonym na synthpop wbiłbym
do głowy i zwichnął myśli
dalej jadę windą wzwyż
ludzie ludziom psy, wszy, wilki
nie wierzę jak ateiści w nic

[zwrotka 1]
jeżeli miarą sukcesu jest profit
to chyba jestem podwójnie skończony
jeśli jest miarą dla umiejętności
to luźno, od dzisiaj tytułuj mnie “nosk!ll”
jeżeli diabłu się da tylko sprzedać
to moja dusza już leci do nieba
jest takie pytanie, co czyni człowieka
i jedna odpowiedź, to jestem, czy nie ma mnie?
jestem czy nie ma mnie? jestem czy nie ma mnie?
jesteś czy nie ma cię? – nie ma cię!
znów lecisz w huja jak w chan chan lamusy z blue cafe
anti social social club, wiem
i te social social trap, d-mn
już bym wolał ćpać klej
hola, hola, to nie tak, słyszę
na dzieciakach zrobisz hajs, słyszę
sam rozumiesz, że tak działa biznes
jak zacząłeś to już skończ kliszę
nie ma huja, wszyscy tną w pizdę
mówisz o jakimś tam niedocenianiu
znowu, że topka w zacofanym kraju
lirycznie lepszy od bisza, się szanuj
bo cichutko przemyka bokiem, przyjarku
szukasz kontrastu w tym, nie wiesz, że liczy się styl
luz, wiem, “nie od razu rzym…”, tu potrzeba czasu jak nic
wydrapię, że rap tu był i poszuka tracków twój syn
nie będzie mp3 i płyt już, napędów, flashy i gry
liryka, technika, flo, flo, nie dosięgasz to sobie podskocz
ja jestem jak jebany lot, lot, dziwny jak bill bob thorton
się kładę na bity – to tombstone, nabity jak hunter s. thompson
podzielicie to między sobą, polecicie znów jak apollo
się nie dziw jak cię to przerosło, miks jak vistula i prosto
choć ja nie pierdolę się z formą, a i tak w huj ponad normą są
nieważne gdzie, byle pod prąd, nieważne co, byle popchnąć
bo ja to nie nowy kolor, nie! – to polychromos
dalej nie zrobiłem przerwy, to wentyl
zdeprawowany jak kentucky derby
skonsternowani bo zapadł już werdykt
kolejny raz wyjebane w refreny
stery na big big, ty idź sobie lepiej zrób tipsy
my chcemy być wszystkim i wyjdziemy na dachy z piwnic
skanuj kody, kody z odzieży, zanim nowy, nowy krój zmierzysz
i się stary dobry but zleży
dorobkiewicz, yuppie, stój, leming
taki, kurwa, jest już bieg rzeczy, chcesz czy nie, a i tak się zderzysz
dookoła ściany jak w celi, szklane domy, promyk nadziei
niebo sączy się przez luk sfery, w górze oczy, my jak puls ziemi
katastrofy, drony, ból sceny, który nam już hollywood strzelił
świat jest chory, pewnie umrzemy, tego nie naprawią sąsiedzi
póki kręci się jak tom z jerrym, trzeba tańczyć z nim jak jim kelly
jak ci się podoba trip – niezły? chodź wydziarać sobie ryj w zeszyt
z thiocodinu zrobie lean, rety, trzeba zwolnić skoro czas spieszy
czekaj, jeszcze cztery, cztery wersy
tak na zakończenie szczere wersy
już całkiem od siebie szczery wersik
wkurwia mnie to znieczulenie, wierzysz?

[tekst i adnotacje na rap g*nius polska]

letras aleatórias

MAIS ACESSADOS

Loading...